Kate oniemiała. Widziała jak jej moneta w
zwolnionym tempie spada na dno kuli. Pieniądz Niltak zrobił to samo.
- Już
ci mówiłam. Jesteś wagą. Ty jako jedyna widziałaś w tym lustrze samą siebie. To
zwierciadło nosi nazwę exemplar - Lustro przeciwieństw (exemplar, z łaciny
przeciwieństwo). Większość osób jakie się tutaj znalazło widziało siebie jako
ubranych na czarno złoczyńców. Niektóre z nich widziały również jak ich odbicia
są dobre, miłe przyjazne. Żadne z tych ludzi nie widziało siebie. Dopiero ty,
wniknęłaś w głąb swojej duszy i zdołałaś uświadomić sobie jaka jesteś naprawdę
i zobaczyłaś to odbite w tym lustrze.
- A ty
kim jesteś?
- Ja
nie jestem częścią tego świata. Mój wymiar jest inny i nie działa na takich
samych zasadach jak twój.
- Ty
nie jesteś człowiekiem. – Powiedziała powoli Kate, do której nagle coś dotarło.
– Jesteś Monstiriuss.
Nagle w
oczach Niltak pojawił się niepokojący błysk. Była to mieszanina strachu i
złości.
„Aha –
pomyślała Katlin – strzał w dziesiątkę”. Nagle do dziewczyny dotarło jednak w
jakim nieszczęsnym położeniu się znajduje. Zaczęła szybko machać rękoma, byle
jak najdalej od nieziemskiej istoty. Ta jednak była o ułamek sekundy szybsza.
Spojrzała na Kate i dziewczyna z paniką uznała, że nie ucieknie.
Wtedy
stało się coś dziwnego. Kate zamiast oddalać się od zwierciadła, zaczęła się do
niego przybliżać. Dziewczyna zamknęła oczy. Wiedziała, że nie zdąży wyhamować,
że rozbije się o zwierciadło. Próbowała zasłonić twarz dłońmi. To również się
nie udało. Z mocno bijącym sercem czekała na uderzenie. To jednak nie nastąpiło.
Katlin
powoli rozchyliła powieki. Wokoło panowała nieprzenikliwa ciemność. Jednak
wtedy Kate poczuła, że musi z powrotem zamknąć oczy. I wtedy stało się. Poczuła
obecność Niltak. Poczuła jej bliskość, tak jakby „dziewczyna” siedziała w jej
głowie. Jednak Kate czuła coś jeszcze. Coś, jak gdyby wszystkie jej
wspomnienia, radości, smutki, wzloty i upadki przepływały przez jej głowę. Nie,
bardziej jakby przeżywała to wszystko od nowa. Jakby to nie działo się kiedyś,
dawno, tylko teraz. Wtedy Kate ją zobaczyła. Nie było to jednak jak patrzenie
oczami, tylko duszą. Widziała ją, ale nie potrafiła jej opisać. Tak jakbyś
wiedział, że ktoś jest, choć go nie ma.
Niltak.
Kate wiedziała, że coś jest nie tak. Była smutna. Tak jakby wszystkie emocje
sobowtóra, były wyrażane przez nią samą.
-
Widzisz to mój świat. – powiedziała Niltak. – To czas. Przed chwilą znalazłaś
się w przestrzeni. Gdziekolwiek szłaś, było tam tak samo daleko do mnie, jak w
jakimkolwiek innym miejscu. Dopiero gdy te dwa światy połączą się, powstaje
Teraźniejszość.
Kate
słuchała zafascynowana. Było to wszystko takie łatwe, a jednocześnie nie do
ogarnięcia umysłem.
- Ty
jesteś wagą – ciągnęła dalej Niltak. – Ty pomagasz łączyć te dwa światy w
jedność. Jednak uważaj. Kto może chcieć wykorzystać twoją moc przeciwko tobie.
Do tego czasu musisz odnaleźć w sobie, obie połówki i połączyć je ze sobą.
Kate
mało z tego rozumiała. Miała w głowie tyle pytań. Właśnie miała zadać jedno z
nich jednak Niltak niespodziewane powiedziała: „Żegnaj”,
Wtedy
Katlin poczuła, że traci grunt pod nogami. Runęła w nicość. Słyszała jeszcze
tylko: Żadna przyczyna nie istnieje bez skutku.
________________________
Niedługo znowu zacznie się szkoła, a więc posty będą pojawiały się rzadziej. Polecam wam również blog mojej siostry. Zapraszam was do zakładki Polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Bardzo proszę nie pisać obraźliwych komentarzy. Przypominam, że komentować może każdy - nawet anonimowi goście mojego bloga.
Za wszystkie komentarze dziękuje ♥