wtorek, 30 lipca 2013

Rozdział VI. Wspomnienia bolą podwójnie

    Kate leżała dziwnie zgięta, na zimnej podłodze. Bolała ją głowa, i brzuch, jakby właśnie wróciła z kolejki górskiej. Przed oczami widniały jej, ciemne plamy. Wszystko wokół było niedokładne, rozmyte, jakby twórca obrazu otaczającego dziewczynę zapomniał nadać dziełu kontur. Albo jakby woda wylana na płótno dała akwarelom niedokładne wzory, pastelowe kolory. Dopiero po kilku minutach niedokładność ustała i zaczęła się zmieniać świat. Wzory zlewały się tworząc nowe rzeczy, szarość ustępowała miejsca cieniu.
    Kate nie wiedziała, czy ten wyraźny świat był lepszy od tamtego poprzedniego, w którym wszystko było puste, lecz równie niebezpieczne i w którym wszystko mogło przyjmować najróżniejsze kształty i przeistaczać się w coś innego. Czy to nie tamten świat powinien istnieć...
    Katlin otworzyła oczy. Ból głowy ustąpił. Plamy przed oczyma zniknęły. Dopiero po kilku sekundach Dziewczyna zorientowała się, że śniła. Sen nie był jednak dobry. Był to bardziej koszmar.
    Dopiero po chwili Kate przypomniała sobie co się stało. I znowu ból brzucha przejął kontrole nad jej ciałem. Znowu leżała na twardej posadce niezdolna wykonać żądnego ruchu. Kiedy ból ustał dziewczyna powoli podniosła się z ziemi. Świat nadal wirował jej przed oczami, ale już nie tak mocno jak przed chwilą. Kiedy jednak udało jej się stanąć równo na nogi znowu zachwiała się i o mało by się przewróciła gdyby ktoś nie pochwycił jej w ostatniej chwili. Dziewczyna szybko odwróciła głowę i ujrzała Mika.
    Chłopak był spokojny i opanowany, nie chwiał się i nie przewracał z każdym krokiem, jednak Kate zauważyła, że coś z nim jest nie tak. Twarz Mika była blada i nawet trochę jakby zielona. Worki pod oczami sprawiały, że zdawała się również strasznie wychudzona. Oczy były zamglone i trochę jakby nieobecne. Włosy stały się matowe i straciły połysk.
    - Co ci się stało? - Spytała Katlin bardzo zaniepokojona.
    - To nic takiego... - Odpowiedział chłopak słabym, zachrypniętym głosem. - Lepiej zajmij się sobą. - Nie powiedział tego arogancko, tylko ze współczuciem. Kate nie wiedziała dlaczego, ale przeszły ją ciarki po plecach. Wzięła małe lusterko, które podał jej Mike i o mało co nie krzyknęła kiedy zobaczyła jak wygląda.     Włosy miała rozczochrane, jakby jakiś ptak uwił sobie tam gniazdo. Była jeszcze bladsza niż Mike a wielkie worki pod oczami nadawały jej upiorny wygląd. Usta dziewczyny były spierzchnięte i popękane, jakby nie piła od kilku dni.
    Od swojego widoku Kate znowu zaczęło się kręcić w głowie. Usiadła na kanapę i spróbowała skupić myśli, jednak te, były sypkie jak piasek, niedopasowane do siebie, małe, szybkie, uciekały jej przez uszy i oczy.
    W końcu Katlin rozejrzała się po swoim domku. Wyglądał dokładnie tak jak przed spotkaniem z jej rodzicami. Nie było dziury w ścianie, a drzwi były całe.
    "A może mi się to przyśniło" myślała. "Może wcale nie widziałam swoich rodziców. Przecież są sny, które pamięta się doskonale, ale podczas nich nie wie się, że się śni."
    Jej rozmyślania przerwał Mike.
    - Nie zdawało ci się. Też ich widziałem. Może trochę bardziej zamglonych niż moje siostry ale widziałem.
    - A wiesz co oni tam robili? - Spytała Kate z nową nadzieją.
    - Nie mam bladego pojęcia.
    - Przecież musi być coś co ich łączy. Nie znaleźli się tam przecież przypadkowo. - Myślała na głos Kate.
    - Może to my ich łączymy - Powiedział Mike po czym od razu się zarumienił.
    Katlin udała, że tego nie zauważyła i rozmyślała dalej.
    - To możliwe, ale co z tym chłopcem. Ty go chyba nie znałeś.
    - Z jakim chłopcem? Ja żadnego nie widziałem.
    Kate nagle zrobiło się zimno na karku.
    - Przecież stał tam, obok mnie. To jego odciągnęli na bok moi rodzice kiedy znikaliśmy.
    - O czym ty mówisz? Twoi rodzice nikogo nie odciągali na bok. Moje siostry też nie. Wszyscy uśmiechali się do nas i machali nam, wołając, że zobaczymy się wkrótce. Kate wszystko w porządku? - Zapytał zaniepokojony Mike kiedy zobaczył, że Katlin blednie jeszcze bardziej i powoli osuwa się na kanapę.
    - Może... może mi się zdawało... - powiedziała słabym głosem, choć wiedziała, że okłamuje samą siebie.
    - Ok. - Powiedział Mike choć trochę niepewnym głosem.
    - Słuchaj... Może mi powiesz co się stało z twoimi siostrami... ?
    Na chwilę zapanowała cisza. Katlin myślała już, że nic z tego ale Mike nagle się odezwał.
    - To było kilka lat temu. Moi rodzice również należeli wtedy do rady wyższych. Testowali nowy projekt o nazwie Libus (liber - książka, tempus - czas. łacina) Wtedy nie wiedziałem jeszcze co to jest. Co noc zamiast zajmować się mną i moimi siostrami siadali i studiowali jakiejś mapy i dzienniki. Pewnego dnia zdarzył się wypadek. Kiedy pływali motorówką z Marią, Nelą i Sabriną nagle coś stało się z silnikiem. Nastąpiło jakieś przegrzanie, czy coś w tym stylu. Był wybuch. Na początku sądzono, że nie ma to żadnego związku z Libusem. Jednak po jakimś czasie okazało się, że jedna z moich sióstr rysowała coś w dzienniku, który był głównym obiektem eksperymentu. Dziennik zaginął. Do dziś nie wiadomo, co w nim było.
    Nagle Kate coś sobie przypomniała, coś na co wcześniej nie zwróciła uwagi. Podczas czytania pamiętnika, tego samego dnia co zniknęli jaj rodzice, dziewczyna widziała na jednej kartce mały rysunek. Przedstawiał on potwora. Nie był to jednak taki potwór jak w filmach dla dzieci, czy horrorach. Był on jakiś niezwykły. Nieziemski. Jednak na pewno nie mógł być narysowany ręką dziecka. Była to jedyna ilustracja w dzienniku jednak Kate na śmierć o niej zapomniała. Przypomniała sobie jeszcze jedną rzecz. Pod obrazkiem znajdował się napis. Litery, z tórych się składał były koślawe i bardzo trudno było je odczytać. Napis głosił:

"Jedyne, czego się bój, to strachu"

sobota, 20 lipca 2013

Przepraszam...

Niestety nadszed dla mnie dzień kolejnego wyjazdu. Noo może niestety :-) Myślałam, że w wakacje będe miała więcej czasu na pisanie jednak zamierzam czas na odpoczynek spędzić czynnie, więc tego czasu jest jeszcze mniej niż zwykle. Proszę o wyrozumiałość. Wracam w niedziele

środa, 17 lipca 2013

Jak bańka

Człowiek jest jak mydlana bańka. Na początku kolorowy i błyszczący unosi się w przestworza. Później powoli opada ku ziemi, staję się cięższy. Wyblaka. Przez własne bariery widzi piękno świata, do którego nie może dotrzeć. A tylko najlżejsze bańki odlecą ku nieskończoności.

___________________

Następny rozdział już niedługo.

Prosze o komentarze :-)  <3

niedziela, 7 lipca 2013

Rozdział V. Duchy minionych lat

Rozdział dedykuje mojej koleżance Ani, za wsparcie w trudnych chwilach, wspólne radości i troski.
_______________________________________


    Katlin i Mike cofali się powoli w głąb pokoju. Odgłos chodzenia przybliżał się jednak z każdym krokiem. Po kilku długich sekundach Kate była pewna, że cokolwiek wydaje te odgłosy, stoi już za drzwiami. W panice rozejrzała się po pokoju. Nie widziała niczego, gdzie mogłaby się schować. Stolik, który nie zmieściłby nawet jej w połowie. Mały schowek na miotły. Skrzynia na różne rzeczy typu: nieużywane zabawki, za małe ubrania i wiele innych przedmiotów, które nigdy nie miały już ujrzeć światła dziennego. Była jeszcze duża kanapa, jednak przylegała ona do ściany, a odsunięcie jej zajęłoby dużo czasu, którego niestety nie posiadali.
     Nagle Mike chwycił Kate i pociągnął ją na podłogę. Zaczął również opukiwać ścianę obok nich, aż w końcu drewniana obudowa, wydała w jednym miejscu głuchy odgłos.
    - Masz coś ostrego? – Spytał Katlin, nie przestając opukiwać reszty desek. Trzy z nich wydawały odgłosy inne od reszty.
    Dziewczyna w przypływie strachu zerwała się na równe nogi i sięgnęła po scyzoryk leżący na stoliku. Szybko podała go Mikowi. Ten pochwyciwszy nóż zaczął podważać deski ostrzem, aż w końcu wszystkie trzy leżały obok niego na podłodze.
    - Wejdź tam – Nakazał Kate, po czym zaczął zbierać deski. Ułożył je potem obok kominka, tak by wyglądały na opał. W ścianie powstała za to dziura, która jak się okazało zdołałaby pomieścić aż cztery osoby.
    Kate weszła do wnęki, a Mike wziął stolik, po czym przysunął go tak, aby nie było widać wejścia do kryjówki. Po kilku sekundach zajął miejsce obok Kate. Zrobił to w tym samym czasie kiedy drzwi otworzyły się z hukiem, wyrwały z zawiasów i wylądowały o kilka metrów od miejsca, w którym ukryli się Kate i Mike.
    Nagle w pokoju zapanowała cisza. Nie była ona jednak niespokojna i nie wiała grozą. Była miła i kojąca.
    Katlin poczuła jak włosy unoszą się na niej, jakby ktoś naelektryzował je balonem.
    Wtedy dziewczyna usłyszała kroki, zbliżające się do ich kryjówki. Stolik odsunął się, a wręcz odpłynął, ukazując wejście do azylu. Katlin zamknęła oczy. Czas jakby się zatrzymał.


    Katlin uniosła wzrok. Wokoło panowała cisza. Niby ta sama, co przed chwilą, jednak była dziwnie głucha.
    Obraz, który Kate zobaczyła wyrwał ją z zamyślenia. Przedmiotów, które znajdywały się wcześniej w jej pokoju nie było. Zastąpiła je pustka. Wszędzie, gdzie okiem sięgnąć było biało, jakby wszystko spowiła, zimna, tajemnicza mgła. Katlin zaczęła szukać ręką, aż dotknęła ciepłej dłoni Mike. Odwrócił się do niego. Przez chwilę ich spojrzenia skrzyżowały się.
    Chłopak był tak samo wystraszony jak Kate. Jego oczy nie miały już tego żywego blasku, jednak nikły uśmiech wciąż czaił się w kącikach jego ust.
    „Gdzie jesteśmy?” Pomyślała Katlin i zdziwiła się, gdy jej głos rozniósł się po całym pomieszczeniu (jeżeli to było pomieszczenie) i został powtórzony tysiąc  razy.
    „Nie wiem” odpowiedział jej Mike tym samym sposobem. Przy okazji Kate zauważyła, że nie poruszał przy tym ustami, jakby wszystkie jego myśli, wydobywały się z głębi jego głowy.
    Znowu nastała ta cisza. Dopiero wtedy Kate zauważyła coś dziwnego. Pośrodku mgły stały tajemnicze postacie. Jednak nie. One nie stały. One unosiły się kilka centymetrów nad ziemią.
    Kate poczuła coś dziwnego, coś co podpowiadało jej aby podeszła do istot. Wyszła z kryjówki i spróbowała stanąć na nogach. Okazało się jednak, że ona również lewituje. Wtedy dołączył do niej Mike i oboje poszybowali do postaci. Dopiero teraz Kate zauważyła, że mgły już nie ma a w około panuje wiosna. Przyjaciele byli kilka metrów od postaci, gdy czarne chmury zakryły niebo i rozpadał się deszcz. Jednak krople wody nie spadały na ubranie Katlin. Rozmywały się kilka centymetrów nad jej głową.
    W końcu Kate i Mike doszli do mglistych postaci. Dopiero jednak kiedy dzielił ich od nich metr Katlin rozpoznała pierwsze dwie osoby. Byli to jej rodzice.
    Ojciec z czarnymi włosami i zarostem, z zielonymi oczami i zamyśloną twarzą oraz matka, blondynka, z błękitnym wzrokiem i głową w chmurach. Oboje lekko się uśmiechali, jakby nie widzieli Katlin tylko prze kilka chwil.
    Obok nich stały trzy dziewczynki. Były do siebie uderzająco podobne, pewnie były trojaczkami. Były małe, miały może dwa, trzy latka. Ubrane były w różowe letnie sukienki, a ich głowy przepasane były czerwonymi chustami. Wszystkie szczerzyły swoje buzie w promiennym uśmiechu.
    Kate kątem oka zauważyła, że oczy Mika zaiskrzyły się. Chłopak jednak nic nie powiedział i jak zaczarowany wpatrywał się w dziewczynki.
    Na Samym końcu Kate zobaczyła jeszcze jedną postać. Mały chłopiec, którego widziała w oknie w mglisty wieczór. Teraz wyglądał jednak inaczej. Jego twarz była pełniejsza, a w oczach tańczyły wesołe promyki.
    Właśnie ten chłopiec spowodował, że dziewczyna nie zbliżyła się do rodziców.
    - Katlin, moje słońce. – Odezwała się mama, swoim słodkim, dźwięcznym tonem.
    -  Czekaliśmy na ciebie. – Odezwał się ojciec i rozłożył ramiona by przytulić córkę.
    Kate spojrzała na Mike i napotkała go w objęciach trojaczek. Śmiały się one i ściskały chłopaka. Dopiero teraz do Kate coś dotarło.
    Te same blond włosy. Te same niebieskie oczy.
    Trojaczki były siostrami Mike.
    Kate nie zawracała sobie jednak głowy tym faktem. Dla niej w tym momencie liczyło się tylko jedno. Rodzice.
    - Czekaliśmy na ciebie godzinę. Gdzie ty byłaś? – spytała matka
   Katlin to jednak nie obchodziło. Już chciała puścić się w objęcia ojca, gdy odezwał się mały chłopiec, który do tego momentu stał cicho na boku.
    - Nie rób tego.
     Wtedy wszystko stało się za szybko. Świat zawirował. Przez jego odmęty Katlin dostrzegła jeszcze jak jej rodzice i siostry Mika odciągają chłopca na bok. Później nie stało się już nic. Ostatnie co Kate pamiętała to widok głębokich niebieskich oczu.

_____________________________

Rozdział miał być dłuższy, jednak nie miałam weny. Chce również poinformować was, że postów w tym tygodniu nie będzię, ponieważ wyjeżdżam na kolonie (od poniedziałku do niedzieli).



wtorek, 2 lipca 2013

Rozdział IV. Niespodziewane odwiedziny

   Rozdział dedykuje Katniss, bez której zapewne blog wogóle by nie powstał. Dziękuje jej za pomoc, oraz za to, że można na nią liczyć.
_____________________________________

    Katlin wstała z łóżka i zaczęła wsłuchiwać się w pukanie. Było ono głębokie, za sprawą jej grubych, dębowych drzwi. Serce dziewczyny biło jak oszalałe, kiedy powolnym ruchem, nie chcąc wydawać ani jednego dźwięku, otwierała wrota. Kiedy zobaczyła, kto stoi w progu jej gardło ścisnęło. To samo spojrzenie wpatrzone w jej twarz z nikłą nadzieją. Ten sam lekki uśmiech w kącikach ust.
    Kate dopiero teraz zorientowała się jak długo na niego czekała. Jak mógł nie przyjść, gdy ona biła się ze swoimi myślami? W pierwszym odruchu chciała rzucić mu się w ramiona, ale się powstrzymała. Patrzyła tylko na niego w milczeniu nie chcąc pisnąć ani słowa, by nie zepsuć nastroju tej podniosłej chwili.
    Mike. A więc żyje.
    Katlin dopiero wtedy otrząsnęła się z szoku, lecz nadal trzymała w sobie falę pytań cisnących się jej na usta.
    - Cześć – powiedział Mike takim tonem, jakby byli z Kate dobrymi przyjaciółmi, którzy nie widzieli się od lat.
    - Wejdź i rozgość się – Dziewczyna spróbowała przerwać ciszę, która nastąpiła.
    Kiedy w końcu oboje usiedli przy stole, Katlin odważyła się zadać pierwsze pytanie.
    - Mogę wiedzieć jak mnie znalazłeś? Śledziłeś mnie?
    - Oczywiście, że nie – od razu zaoponował Mike.
    - Przyczepiłeś mi nadajnik? – Pytała z naciskiem Kate.
    - Też nie… ja po prostu… wiedziałem, że tutaj będziesz…
    - Ale skąd?! – wybuchła nagle Katlin. Wiedziała, że chłopak coś przed nią ukrywa, tylko jeszcze nie wiedziała, co. – Skąd wiedziałeś, że będę akurat tutaj?
    Mike zrobił nerwowy ruch ręką i ukradkiem chwycił kieszeń swojego płaszcza.
    - Co tam masz? – Spytała, Katlin powoli uspokajając się.
    Młodzieniec niepewnym ruchem włożył rękę do kieszeni i wyjął z niej mały wisiorek w kształcie kryształu na skórzanym rzemyku.
    - To jest Ompilium. Kryształ czasu.
    Katlin na chwilę zamarła i wpatrywała się w błękitny kamień, z którego emanowała delikatna fala spokoju i ukojenia.
    - Pomaga cofać się w czasie? – Spytała, gdy w końcu wróciła na ziemię.
    - Tak, ale nie pomaga go zmieniać. Kiedy cofasz się za jego pomocą jesteś duchem. Istotą niematerialną. Nie możesz niczego zrobić, ani NICZEMU ZAPOBIEC – odpowiedział, patrząc na Kate.
    - Czyli jednak mnie śledziłeś? – Wywnioskował dziewczyna
    - Nie do końca. – bronił się Mike – w połowie drogi zgubiłem się i musiałem przeszukać całą okolicę. – Chłopak na chwile się zamyślił, po czym jakby sobie o czymś przypomniał. – Masz rodzeństwo?
    - Nie – odpowiedziała Katlin. Nie wiedziała, czemu, ale pytanie to wywołało u niej dziwny niepokój. – Dlaczego to pytasz?
    - Nic, nic… - odpowiedział jej Mike wyraźnie zbity z tropu.
    - To, co teraz mamy robić? – Spytała, Kate łamiącym się głosem. – Co mam zrobić, aby odzyskać rodziców?
    - Też się nad tym zastanawiam. Może…
    - Może, co? – spytała w nadzieją w głosie Katlin.
    - Może powinniśmy odszukać tą księgę?
    - A wiesz, chociaż gdzie jej szukać?
    - Tak, w Amriksie, ale to legenda…
    - Wiesz coś o tym? – spytała zaciekawiona Kate.
    - Amriks według niektórych podań był średniowiecznym miastem. Było ono piękne, miało brukowane ulice i wspaniałe ozdobne budynki. Domy były ze złota i srebra. Woda zawsze była czysta, ziemia żyzna a pola urodziwe.
    - I co się potem stało?
    - Kiedy wieść o złotym mieście rozeszła się, zaczęli napływać do niego ludzie. Rabowali budynki i robili inne dużo gorsze rzeczy. Kiedy w końcu umarli, ich dusze nie mogły zaznać spokoju, więc powróciły do Amriksu i strzegą go do dzisiaj.
     Katlin wstała i zaczęła chodzić po pokoju. Nagle jednak zatrzymała się.
    - Widziałeś? – spytała zaniepokojona Mika.
    - A co?
    - Nic, nic, tylko wydawało mi się, że coś przesunęło się za oknem.
    - To na pewno tylko złudzenie. – odpowiedział chłopak, jednak już mniej pewnym głosem.
    - Pewnie tak… to, co?
    -, Jak co? – spytał nie rozumiejąc Mike.
    - Idziemy szukać księgi? – spytała zniecierpliwiona Kate.
    - A mamy inne wyjście?
    Katlin właśnie chciała coś powiedzieć, ale przerwał jej pisk. Był tak ogłuszający, że dziewczyna ledwo nie upadła na podłogę. Z trudem utrzymując równowagę ruszyła w stronę Mike. Jednak ten stał jak zahipnotyzowany, w ogóle się nie ruszał.
    Nagle pisk ucichł. Kate podbiegła do Mika, aby ten przypadkowo nie osunął się na podłogę.
    - Co to było? – spytała przestraszona nie na żarty dziewczyna.
    - Słuchaj ty na pewno nie masz siostry, ani brata.
    - Już ci mówiłam, że nie mam. A co?
    - Nie chciałem ci mówić, żeby cię nie niepokoić, ale… kiedy stałem przed twoim domem zobaczyłem na ziemi małe odciski stóp.
    Kate poczuła, jak krew odpływa jej od twarzy.
    - Ale to nie wszystko… - powiedział Mike zdenerwowanym tonem. – Kiedy pukałem do domu, jakaś biała postać pojawiła się w oknie. Dosłownie na chwilę. Myślałem, że to ty, ale kilka sekund później otworzyłaś mi drzwi, więc nie mogłaś tak szybko zejść prawda?
    Katlin zachwiała się. Serce stanęło jej ze strachu, a dłonie stały się zimne, jak lód. Nagle z góry dało się słyszeć odgłos, jakby woda kapiąca na podłogę. Następnie coś skrzypnęło i wydało całą serie pisków.
    Ktoś chodził po schodach.

________________________________________
Fragment o Złotym mieście miał nam pokazać, że mając coś drogocennego, mamy się z tego cieszyć, a nie rozgłaszać to w kóło, bo w końcu znajdzie się ktoś, kto będzie nam chciał to odebrać.

Witaj

Moją pasją jest pisanie opowiadań fantastycznych. To pomaga mi ulotnić się w moje własne miejsce, do świata w którym jestem inna. Lepsza. Nie lubię ludzi, którzy próbują mnie zmieniać i coś mi wmawiają. To wszystko z mojej strony.