czwartek, 29 sierpnia 2013

Rozdział XI. Ucieczka



♥ Rozdział dedykuje Karolinie , za to, że zawsze potrafi mnie rozśmieszyć i za to, że jest dobrą przyjaciółką
____________________________________

Kate leżała na łóżku. Wokoło panowała ciemność. Nie wiedziała kiedy zasnęła, jednak czuła, jakby zapomniała jakiejś części życia. Kiedy zawładnął nią sen? Tego nie pamiętała.
    Czy spotkanie z Monstirritusem też było snem. Czy jej przestroga to tylko wymysły fantazji. Podobno sny to zbiór wszystkich marzeń i lęków. Czy Niltak, była tylko stworzeniem  z jej umysłu?
    Nagle jednak wzrok Kate padł na lustro. Było rozbite.

* * *

    Katlin obudziła się późno. Gdyby nie Mike, który stał nad nią i potrząsał ją za ramiona, mogłaby pewnie przespać cały dzień. Wystarczył jeden rzut oka na twarz chłopaka, by zobaczyć, że coś jest nie tak.
    - Co się stało? – Spytała bardzo zaniepokojona Kate, która spodziewała się najgorszych wieści.
    Mike głośno przełknął ślinę, jakby chciał, choć trochę odwlec moment, w którym będzie musiał powiedzieć prawdę. Jednak zamiast zwierzyć się ze wszystkiego, ruchem głowy wskazał, drzwi od pokoju.
    Kate powoli wstała, czując jak trzęsą jej się nogi, jakby dopiero co wróciła z kolejki górskiej. Powolnym krokiem ruszyła za Mikiem.
    Dopiero w połowie drogi do salonu, poczuła, że coś jest nie tak. Powietrze było ciężkie, jak gdyby przesączone elektrycznością. Dziewczyna czuła, jak włosy powoli stają jej na głowie. Kiedy Kate była mała, to uwielbiała pocierać balonem o głowę i wywoływać taki efekt. Jednak teraz nie. Już nie.
     Przyjaciele doszli do salonu. Teraz nie dało się już nie myśleć o duszności, jaka panowała w pomieszczeniu. Czuć było również bardzo nieprzyjemną ciszę. Ciszę, przed burzą.
    Nagle Kate dostrzegła coś kątem oka. Mała czarna kula płynęła w powietrzu w ich stronę. Było w niej coś niepokojącego, i wtedy Kate dostrzegła co. Kula nie byłą zbudowana ze światła, tak jak podejrzewała Katlin. Była zrobiona z cienia. Razem z jej przesuwaniem się, wąska linia światła, wpadająca do salonu rzez okno, zanikała. Kula natomiast z każdą chwilą rosła, pochłaniając coraz większą część pokoju.
    Kate nie myślała już o niczym więcej. Chwyciła Mike za rękę i razem z nim wbiegła na górę. Tam nie zastanawiając się za dużo chwyciła w jedną rękę płaszcz a w drugą, swoją brązową torbę z frędzlami. Po krótkiej chwili, wrzuciła do niej również mały rodzinny album, komórkę i portfel z oszczędnościami na czarną godzinę. A ta była jak najbardziej czarna.
    Katlin w pośpiechu wyszła z pokoju. W połowie drogi do wyjścia dołączył do niej Mike. Na plecach miał niebieski plecak, z logo jakiejś firmy, której nazwy Kate nie pamiętała.
    - Spakowałem jeszcze mapę, kompas, jakieś stare okrycie, żywność, wodę i Ompilium.
    Kate spojrzała z uznaniem na chłopaka. Nawet w obliczu takiego zagrożenia, ten zachował zimną krew. Spakował ze sobą wszystko co było im potrzebne do przetrwania. Ona natomiast wzięła pieniądze i stary album na zdjęcia.
    Jednak nie było czasu użalać się nad sobą.
    Kate i Mike wybiegli na dwór. Chłodne, rześkie powietrze uderzyło ich w twarz.
    Katlin po raz ostatni spojrzała na swój dom, który znikał w odmętach cienia. Poczuła jak małe stróżki łez spływają po jej policzkach w poszukiwaniu drogi do ust. Przełknęła słoną ślinę, bo nagle strasznie zaschło jej w gardle. Jednak uczucie smutku i bezradności ustąpiło miejsce złości. Kate poczuła jak krew gotuje jej się w żyłach i napływa do twarzy. Nie wiedząc co robi dziewczyna krzyknęła z całych sił.
    - Zabiję tego kto to wymyślił. Popamiętasz mnie! – A potem rzuciła się Mikowi w ramiona. Płacząc przemoczyła mu koszulę. A potem jak gdyby nigdy nic, chwyciła swoją torbę i ruszyła w ciemną noc.

__________________

Jak wszyscy wiedzą niedługo zaczyna się szkoła. Przed rozpoczęciem roku nie zdążę już chyba napisać posta :-( Ostrzegam również! Niedługo nie będę miała już tyle czasu na pisanie, więc przerwa między postami może być tygodniowa, a nawet trochę dłuższa. Przepraszam za te niedogodności, ale w szóstej klasie naprawdę trzeba się postarać aby dostać jak najlepsze stopnie. Nie chcę również pisać na szybko, bo wtedy rozdziały nie wychodzą mi tak dobrze.


poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Rozdział X. Waga


Kate oniemiała. Widziała jak jej moneta w zwolnionym tempie spada na dno kuli. Pieniądz Niltak zrobił to samo.
    - Już ci mówiłam. Jesteś wagą. Ty jako jedyna widziałaś w tym lustrze samą siebie. To zwierciadło nosi nazwę exemplar - Lustro przeciwieństw (exemplar, z łaciny przeciwieństwo). Większość osób jakie się tutaj znalazło widziało siebie jako ubranych na czarno złoczyńców. Niektóre z nich widziały również jak ich odbicia są dobre, miłe przyjazne. Żadne z tych ludzi nie widziało siebie. Dopiero ty, wniknęłaś w głąb swojej duszy i zdołałaś uświadomić sobie jaka jesteś naprawdę i zobaczyłaś to odbite w tym lustrze.
    - A ty kim jesteś?
    - Ja nie jestem częścią tego świata. Mój wymiar jest inny i nie działa na takich samych zasadach jak twój.
    - Ty nie jesteś człowiekiem. – Powiedziała powoli Kate, do której nagle coś dotarło. – Jesteś Monstiriuss.
    Nagle w oczach Niltak pojawił się niepokojący błysk. Była to mieszanina strachu i złości.
    „Aha – pomyślała Katlin – strzał w dziesiątkę”. Nagle do dziewczyny dotarło jednak w jakim nieszczęsnym położeniu się znajduje. Zaczęła szybko machać rękoma, byle jak najdalej od nieziemskiej istoty. Ta jednak była o ułamek sekundy szybsza. Spojrzała na Kate i dziewczyna z paniką uznała, że nie ucieknie.
    Wtedy stało się coś dziwnego. Kate zamiast oddalać się od zwierciadła, zaczęła się do niego przybliżać. Dziewczyna zamknęła oczy. Wiedziała, że nie zdąży wyhamować, że rozbije się o zwierciadło. Próbowała zasłonić twarz dłońmi. To również się nie udało. Z mocno bijącym sercem czekała na uderzenie. To jednak nie nastąpiło.
    Katlin powoli rozchyliła powieki. Wokoło panowała nieprzenikliwa ciemność. Jednak wtedy Kate poczuła, że musi z powrotem zamknąć oczy. I wtedy stało się. Poczuła obecność Niltak. Poczuła jej bliskość, tak jakby „dziewczyna” siedziała w jej głowie. Jednak Kate czuła coś jeszcze. Coś, jak gdyby wszystkie jej wspomnienia, radości, smutki, wzloty i upadki przepływały przez jej głowę. Nie, bardziej jakby przeżywała to wszystko od nowa. Jakby to nie działo się kiedyś, dawno, tylko teraz. Wtedy Kate ją zobaczyła. Nie było to jednak jak patrzenie oczami, tylko duszą. Widziała ją, ale nie potrafiła jej opisać. Tak jakbyś wiedział, że ktoś jest, choć go nie ma.
    Niltak. Kate wiedziała, że coś jest nie tak. Była smutna. Tak jakby wszystkie emocje sobowtóra, były wyrażane przez nią samą.
    - Widzisz to mój świat. – powiedziała Niltak. – To czas. Przed chwilą znalazłaś się w przestrzeni. Gdziekolwiek szłaś, było tam tak samo daleko do mnie, jak w jakimkolwiek innym miejscu. Dopiero gdy te dwa światy połączą się, powstaje Teraźniejszość.
    Kate słuchała zafascynowana. Było to wszystko takie łatwe, a jednocześnie nie do ogarnięcia umysłem.
    - Ty jesteś wagą – ciągnęła dalej Niltak. – Ty pomagasz łączyć te dwa światy w jedność. Jednak uważaj. Kto może chcieć wykorzystać twoją moc przeciwko tobie. Do tego czasu musisz odnaleźć w sobie, obie połówki i połączyć je ze sobą.
    Kate mało z tego rozumiała. Miała w głowie tyle pytań. Właśnie miała zadać jedno z nich jednak Niltak niespodziewane powiedziała: „Żegnaj”,
    Wtedy Katlin poczuła, że traci grunt pod nogami. Runęła w nicość. Słyszała jeszcze tylko: Żadna przyczyna nie istnieje bez skutku.



________________________

Niedługo znowu zacznie się szkoła, a więc posty będą pojawiały się rzadziej. Polecam wam również blog mojej siostry. Zapraszam was do zakładki Polecam.

czwartek, 22 sierpnia 2013

Rozdział IX. Wszystko ma swoje drugie oblicze cz. 2

 
Czas zatrzymał się. Kate stała z szeroko otwartymi oczyma, bojąc się poruszyć, by nie niszczyć tej podniosłej chwili. Nie wiedziała co się dzieje. Dopiero po dłuższej chwili zauważyła, że coś jest nie tak. Zbliżyła rękę do swojego sobowtóra. Tamten zrobił to samo. Jednak kiedy ich palce miały się dotknąć dziewczyna poczuła coś zimnego. Jakby szyba. Nie było to możliwe. A może... Dziewczyna zaczęła uderzać rękoma w szklaną taflę lustra. Już myślała, że udało jej się rozbić zwierciadło kiedy jej odbicie przemówiło.
    - Nie rób tego!
    Kate z przerażeniem zobaczyła, że porusza ustami bez własnej woli. To było straszne. Dziewczyna z jeszcze większą determinacją spróbowała rozbić lustro. Wykonała szybki ruch ręką. Sobowtór zrobił to samo, jednak dłoń dziewczyny zatrzymała się centymetr od tafli lustra. Kate próbowała pchnąć dłoń do przodu. Nie miała jednak siły. Wszystkie jej mięśnie zwróciły się przeciwko niej. Udało jej się jednak cofnąć pięść, co przyjęła ze znaczną ulgą.
    Zaczęła się zastanawiać. Denerwowało ją to, że jej odbicie powtarza wszystkie jej ruchy. Normalnie nie byłoby w tym nic niezwykłego, tyle, tylko, że w tym świecie nic nie było normalne. Kate czuła się, jakby ktoś co najmniej ją obserwował.
    Kate postanowiła coś wypróbować. Zamachnęła się jeszcze raz, jednak i tym razem jej pięść zatrzymała się kilka centymetrów przed zwierciadłem. Dziewczyna cofnęła dłoń i jeszcze raz zbliżyła ją do lustra, tyle, że wolniej. Udało się. Jej palce powoli dotknęły, zimnej, gładkiej szyby. Kate popukała w szkło, po czym spojrzała na odbicie. Ono jednak stało bez ruchu, wpatrzone w dziewczynę zimnym wzrokiem. Kate pospiesznie cofnęła się od lustra.
    - Kim jesteś?- spytała przerywając niemiłą ciszę, która nastała.
    - Jestem Niltak. - Odpowiedziało odbicie po pewnej chwili.
    - Czyli jesteś mną od tyłu? - Spytała zaciekawiona Kate. Niltak nie odpowiedziała.
    - Co tutaj robisz? - Wypytywała dalej Katlin.
    - Czekam. - Odpowiedział po chwili sobowtór.
    - Na co czekasz? - Spytała trochę zagubiona Kate.
    Dziewczyna w lustrze znowu nie odpowiedziała, jednak zmierzyła Kate przeszywającym wzrokiem.
    -Co robisz w tym lustrze? – Spytała znowu Katlin, wkładając nacisk w każde słowo
    - Żyję tutaj. I czekam - odpowiedziała znowu tajemniczo, Niltak. Kate zaczynała być trochę poirytowana jej zachowaniem.
    - Możesz mi wreszcie wytłumaczyć na kogo czekasz?! - Prawie krzyknęła Katlin.
    -Na wagę. - Odpowiedziała spokojnie Niltak, odwracając głowę w kierunku dziewczynki.
    Kate posłała odbiciu drwiący uśmiech.
    - Ja nie jestem wagą w żądnym stopniu. A ty powinnaś o tym wiedzieć.
    Dziewczyna nie kłamała. Nie była wagą. Jej znakiem zodiaku był rak. Jej mama była wagą. I tata też. Ale ona?
    - Jesteś wagą. Spójrz na mnie.
    Dziewczynka spojrzała. I powiedziała na głos to co było niemal pewne.
    - Widzę siebie. I co z tego?
    Niltak spojrzała na kieszeń Kate. Ręka Katlin odruchowo powędrowała w stronę, na którą padł wzrok sobowtóra. Nagle poczuła w palcach zimny krążek. Wyjęła go. Była to mała złota moneta. Widniał na niej zamek. Pieniądz był z jakieś limitowanej edycji. Dostała go kiedyś od jakieś dalekiej cioci, którą widziała raz w życiu.
    Niltak pokazała ręką aby Kate odwróciła monetę w stronę lustra. Dziewczyna czuła się jakby miała rozdwojenie jaźni. Wszystkie słowa i gesty, jakie robiło odbicie, wykonywała również ona sama.
    Katlin odwróciła monetę awersem (przodem) w stronę lustra. To właśnie po tej stronie był pokazany zamek. Po drugiej stronie był natomiast jakiś pomnik, którego dziewczyna nigdy w życiu nie widziała.
    Niltak powtórzyła ruch dziewczyny. Gdyby ktoś je teraz zobaczył nigdy nie pomyślałby, że są one dwoma różnymi osobami. Różniły się tylko ubiorem. Kate miała swoje normalne ciuchy, natomiast jej sobowtór nosił czarną pelerynę. Monety też się różniły. Jedna przedstawiała zamek, a druga pomnik. Kate nie widziała w tym nic dziwnego, lecz nagle coś sobie uświadomiła.
    Moneta w lustrze powinna pokazywać zamek.
    Pieniądz spadł na podłogę.

Chciałam zrobić dłuższy rozdział, jednak nocuję u mojej jednej z najlepszych przyjaciółek Ani i nie mam ochoty na dalsze pisanie.

środa, 14 sierpnia 2013

Rozdział VIII. Wszystko ma swoje drugie oblicze cz.1

    Katlin długo siedziała z głową uniesioną do góry. Bolał ją już kark jednak im dłużej przypatrywała się cienistej postaci, tym bardziej nabierała przekonania, że nie jest to załamanie światła, które było efektem zamknięcia w olbrzymiej bańce. Teraz pozostawał tylko jeden problem. Trzeba było dostać się do postaci.
    Kate spanikowała. Nie mogła dosięgnąć osoby. W jakiekolwiek miejsce by poszła, ta będzie cały czas w tym samym miejscu: centralnie nad nią.
    Dziewczyna zaczęła jednak iść co jakiś czas nerwowo spoglądając w górę. "A może ktoś zostawił mi tu jakąś wskazówkę? Może chodzi tylko o to by ją znaleźć?" Szła więc potykając się ze zmęczenia. Rozglądała się również w poszukiwaniu odpowiedzi, co było trudne, ponieważ dobrze widziała tylko to co znajdywało się pół metra od niej. Resztę pochłaniała ciemność.
    Po godzinie chodzenia w różnych kierunkach Katlin poczuła coś dziwnego. Przykucnęła i zaczęła badać teren ręką. Coś wyraźnie się zmieniło. Podłoga nie była już równomiernie gładka. Wypełniały ją różnego rodzaju dziury i wgłębienia. Guma, z której była zrobiona zamieniła się w coś w rodzaju świeżo wylanego betonu. A ten zastygł. Teraz dokładnie widać było trasę którą przebyła Kate. Dziewczyna zastanawiała się, czy gdyby było jaśniej, to na suficie ukazałyby się ślady jej butów.
    Katlin wspięła się na palce i wyciągnęła ręce, by trochę się rozluźnić. Nagle straciła czucie w dłoniach. Poruszała palcami jednak nie zdawała sobie z tego sprawy. Sięgnęła jeszcze wyżej. Dziwne uczucie przeszło na nadgarstki. Dziewczyna ugięła kolana, skoczyła i ... znalazła się w powietrzu. Nie upadła na ziemię, jak tego oczekiwała. Zawisła metr nad ziemią. Jednak dziwne pole antygrawitacyjne, w którym się znalazła, nie objęło jej nóg. Kate zaczęła się wierzgać. Nagle poczuła żę powoli opada w dół. Kiedy znalazła się poza zasięgiem pola, runęła. Lądowanie nie należało do najlżejszych. Gumowa masa, z której zrobiona była podłoga zamieniła się w coś kamienio podobnego. Nadal było to przeźroczyste, jednak teraz bardziej przypominało szkło kuloodporne, niż bańkę.
    Kate postanowiła spróbować ponownie. Naprężyła się jeszcze bardziej. Znowu zawisła w powietrzu, jednak niewystarczająco długo. Spadając zbiła sobie kolano. Przykucnęła chwilę, bo ból był nie do zniesienia i zaczęła myśleć. Po chwili doszła do wniosku, że to coś nad nią, to nie pole antygrawitacyjne. Jakimś dziwnym cudem jest swojego typu spowalniacz. Spowalnia czas, na tyle, by dziewczyna mogła chwilę zawisnąć w powietrzu.
    Tym razem Karlin postanowiła spróbować inaczej, dostać się do postaci. Znowu napięła się do skoku, jednak gdy była już w powietrzu zaczęła machać rękoma. Wyglądało to tak, jakby dziewczyna próbowała pływać. Efekt był zadowalający. Centymetr po centymetrze Kate przesuwała się w górę. Jednak kiedy była już w połowie drogi, naglą naszła ją przerażająca wizja. Co jeśli nagle czas przyspieszy, a ona spadnie kilka metrów w dół? Zaczęła jeszcze szybciej machać rękoma. W taki sposób zbliżyła się do dziwnej postaci znacznie szybciej niż zamierzała. Kiedy jednak była metr od niej stało się coś dziwnego. Zaczęło się w żołądku. Nieprzyjemny ból przypominający kłucie kilkuset małych szpilek. Mrowienie szybko rozprzestrzeniło się na ręce i nogi. Katlin z trudem zaczęła machać rękoma. Już miała dotknąć postaci, gdy nagle ta odezwała się.
    - Nie zbliżaj się!
    Kate nie wiedziała dlaczego, ale głos wydawał się jej znajomy. Jednak nie miała czasu się nad tym zastanawiać, bo dziwne mrowienie stało się tak silne, że musiała zgiąć się w pół.
    Kiedy mogła się już wyprostować znowu spojrzała na dziwną postać. Kiedy to zrobiła wstrząsnęła ją fala szoku
    Patrzyła w swoje oczy. W swoje własne, przestraszone oczy.

_________________________

Rozdział miał być dłuższy, jednak dzisiaj w nocy wyjeżdżam i nie miałam czasu spisać go całego, więc podzieliłam go na dwie części. Wracam w niedzielę, wiec następny rozdział ukaże się najpewniej we wtorek. Poza tym to mój ostatni wyjazd w te wakacje. Dziękuje wam za to, że przez ostatnie dwa dni mojego bloga odwiedziło tyle osób! Nawet nie wiecie jaka to dla mnie motywacja! Dlatego bardzo wam dziękuje i mam nadzieję, że dalej będziecie mnie czytać.

                                         Emmi
 

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Rozdział VII. Głos cienia


Katlin siedziała w całkowitej ciemności. Czuła się zapomniana przez resztę świata. To było nawet fajne, nikt jej nic nie mówił. Nic nie musiała robić była sama, pośród swoich myśli.
    Przez małe okienko salonu, wpadała do środka mała księżycowa wiązka. Przypominała bardziej srebrną nitkę, niż światło pochodzące od ogromnego ciała niebieskiego, ale i tak udawało jej się oświetlić, choć nieznaczną część pokoju.   Tej nocy nie było gwiazd. Błękitny aksamit nieba potrafił jednak uwieść swą głęboką barwą.
    Była siódma. Kate położyła się spać dość wcześnie, pod pretekstem złego samopoczucia. Lubiła obecność Mika, jednak teraz chciała pobyć trochę sama.
    O tej porze roku dni powinny być długie. Jednak tak nie było. Od czasu ucieczki z Libiru, coś się zmieniło. Teraz wszystko poza granicami domu, nie miało najmniejszego sensu. Czasami chodząc na krótkie spacery po lesie klonowym, który znajdował się niedaleko, Kate widziała kwiaty, stokrotki,  krokusy, lub niezapominajki, które rosły nabierały kolorów, a potem wysychały i wracały do podziemnej krainy. A to wszystko w ciągu kilku minut, jak na przyspieszonym filmie. Najśmieszniejsze było to, że drzewa pod którymi kwitły kwiaty, w tym samym momencie traciły liście, jakby właśnie nadchodziła zima. Zmian było znacznie więcej. Zamarznięta woda w strumieniu, odlatujące ptaki, a pewnego dnia gdy Katlin po powrocie do domu spojrzała w lustro, zobaczyła, że jej głowę pokrywa drobny biały, puch, który prawie od razu roztopił się i zniknął.
    Kate zastanawiała się również co u Mike. Od ich ostatniej rozmowy kilka dni temu, nie odzywali się zbytnio do siebie. Chłopak zamknął się w sobie stał się trochę nieobecny. Kate czuła się jak przed jego przyjściem. Sama. A może nawet gorzej. Namnożyło się pytań jednak odpowiedzi nie zamierzały się ujawnić. Do tego ich podróż do Omriksu znacznie się opóźniła, przez ostatnie wydarzenia, a Kate nie chciała zmuszać Mika do wyjazdu, teraz gdy był w takim stanie.
    Pytania napływające do głowy dziewczyny niczym mały potok, teraz zamieniły się w strumień, który swą siłą wciągał pod wodę i nie dawał nabrać powietrza.
    Pytania głównie dotyczyły rozmowy Mika i Kate. Niektóre jednak nawiązywały do spotkania z rodzicami dziewczyny i katastrofy w Libirze.
    Nagle w pokoju coś się zmieniło. Serce Kate do tej pory spokojne, zaczęło bić jak oszalałe. Włoski na karku dziewczyny zjeżyły się, a ją samą przeszedł dreszcz. Katlin nie wiedziała co spowodowało nagłą zmianę jej nastroju. Jednak nagle usłyszała jakiś pisk. Był on długi i nie urywał się ani na sekundę. To on budził w dziewczynie nieprzyjemne uczucia chociaż ta, nie potrafiła powiedzieć dlaczego.
    Kate wstała z łóżka i poszła do pokoju Mike. Stanęła w drzwiach. Chłopak siedział w rozkładanym fotelu, oczy miał zamknięte, oddychał równo. Nagle Kate zrobiło się go żal, jednak uczucie to ulotniło się, gdy hałas przybrał na silę. Przyprawiał już o ból głowy jednak Mike wyglądał jakby nic nie słyszał. A może rzeczywiście nie słyszał? Może to był tylko jeden z wymysłów Katlin? Chyba nie. Głowa nie mogła boleć od niczego. To był skutek, a każdy skutek ma swoją przyczynę. Tylko Kate nie wiedziała jeszcze co nią jest.
A może Mike rzeczywiście nie słyszał pisku? Może to było tak samo jak z tym chłopcem, którego widziała podczas spotkania ze swoimi rodzicami?
"Chyba wariuje" pomyślała ze zgrozą dziewczyna. "A może to świat zwariował?"
    Hałas z każdą sekundą przybierał na sile. Kiedy stał się nie do zniesienia Kate postanowiła zbadać jego źródło. Zaczęła chodzić po całym domu, lecz gdy tylko wyszła na dwór hałas ucichł. Dziewczyna z ulgą wróciła do ciepłego wnętrza, by znowu stanąć twarzą w twarz z nieznanym dźwiękiem.
    Teraz było jej już wszystko jedno czy zwariowała. Zależało jej tylko na tym by pozbyć się uciążliwego dźwięku. 
    Wróciła do swojego pokoju. Tu hałas był najgłośniejszy, zupełnie tak, jakby ściany przetwarzały go i wzmacniały. Kate ledwo utrzymała się na nogach. Powietrze wibrowało, ściany się trzęsły, a różne przedmioty spadały z półek. Nagle oprócz hałasu, dobiegł Kate jeszcze jeden odgłos. Tak, jakby ktoś chodził po rozbitym szkle.
    I wtedy wzrok Katlin padł na lustro wiszące na ścianie. Pojawiły się na nim rysy i pajęczynki. Zaraz wszystkie szyby w domu popękają - myślała Kate. Była to tylko kwestia czasu.
    I nagle stało się. Lustro nie wytrzymało. Jego gładka czysta tafla zamieniła się w miliony kawałków, które pękały w locie i rozpryskiwały się o podłogę. Kate zasłoniła się przed falą szkła. Małe kryształki powpadały jej we włosy, uszy, a nawet kąciki oczu. Dziewczyna nie widziała już nic.

  * * *
    Katlin powoli otworzyła oczy. Przez chwilę myślała, że oślepła. Dopiero potem wzrok przyzwyczaił się do ciemności i zauważyła kontury czegoś w czym się znalazła. Nie był to na pewno pokój. Lepszym określeniem byłaby ogromna bańka, wielkości małego zamku. Była ona jednak tak duża, że nie było widać ani góry kuli, ani jej końca. Jeżeli w ogóle był jakiś koniec.
    Dziewczyna zaczęła iść. Zdziwiła się, ponieważ myślała, że niedługo zacznie zsuwać się ze stromego zbocza bańki. Jednak z jej perspektywy zakrzywienie świata nie zmieniło się ani trochę. Kate obejrzała się za siebie i zobaczyła, że pozostawia ślady jednak te prawie od razu znikały tak, jakby podłoże było zrobione z bardzo wytrzymałej gumy.
    Wtedy dziewczyna usłyszała głos. Był on cichy jednak dało się rozróżnić pojedyncze słowa. To znaczy dałoby się, gdyby nie były one w jakimś innym niezrozumiałym języku.
    Kate zaczęła iść szybciej, prawie biegła. Szukała źródła głosu, jednak gdziekolwiek szła brzmiał on z tą samą mocą, niezmienny nawet o pół tonu. Wreszcie usiadła zmęczona i spojrzała z rezygnacją w sklepienie. Wtedy zauważyła w cieniu, kilka metrów nad ziemią poruszającą się postać.   


______________________________

Rozdział miał być dłuższy, jednak jest już późno i nie miałam czasu pisać, a niedługo wyjeżdżam i muszę napisać jeszcze jeden post

Witaj

Moją pasją jest pisanie opowiadań fantastycznych. To pomaga mi ulotnić się w moje własne miejsce, do świata w którym jestem inna. Lepsza. Nie lubię ludzi, którzy próbują mnie zmieniać i coś mi wmawiają. To wszystko z mojej strony.