wtorek, 10 września 2013

Rozdział XII. Wędrówka

    Katlin powoli szła polną drogą. Jej długie ciemne włosy powiewały za nią tworząc coś na wzór flagi. Nieśmiałe promienie słońca przeświecały przez puchowe chmury, kołyszące się leniwie na nieboskłonie. Światło padało na oczy dziewczyny, które dzięki temu mieniły się najróżniejszymi kolorami, jak tysiąc małych drogocennych brylancików.
    Mike szedł za Kate i wpatrywał się w jej zadumany profil. W dziewczynie było coś niezwykłego, coś co nie dawało mu spokoju od wielu dni. Kiedy na nią patrzył, to wydawała mu się bliska, tak, jakby znał ją już od bardzo dawna. Katlin wyglądała na spokojną i wyrozumiałą, taka zresztą była. Potrafiła żartować, jednak kiedy trzeba było, to zachowywała powagę. Wiedział również, że jak dziewczyna postawi na swoim, to już się nie wycofa.
    Jednak ostatnio coś w niej zgasło. Tak jakby nikły promień nadziei, który tak zawzięcie osłaniała i chroniła, został zdmuchnięty przez powiew zimnego wiatru. Małe iskierki w oczach dziewczyny znikły, ustępując miejsca dwóm czarnym punktom.
    Mike na chwilę przystanął. Spojrzał na dziewczynę od tyłu. W tym świetle, jej włosy tworzyły jasny puch, okrywający jej głowę.
    Nagle chłopak usłyszał szum. To pewnie jakiś strumyk przepływał przez łąkę. Mike mimowolnie porównał Katlin do wody. Rześka, szybka - taka była kiedyś. Teraz jednak była jak ziemia - sucha, pozbawiona jakiegokolwiek zdania.
    Mike westchnął i ruszył za Kate.

* * *

    Na nocleg przyjaciele zatrzymali się pod rozłożystym kasztanowcem. Miał on tak grube konary, że w ogóle nie widać było z pod niego nieba.
    Kate usiadła na wystającym korzeniu drzewa i zapatrzyła się w horyzont. Ostatnie promienie słońca ledwo muskały jej stopy. Niedługo znikną całkowicie. A wtedy nastanie ciemność.
    Kiedyś Katlin bała się nocy. Chowała się wtedy pod kołdrę i nuciła piosenki by zasnąć. Teraz po utracie domu, lęki z dzieciństwa powróciły. Jednak tym razem nie było się gdzie schować. Kate czuła się odsłonięta i bezbronna.
    Wtedy dziewczyna spojrzała na Mika. Był przy niej. I wtedy jakaś nieoczekiwana radość zagościła w sercu dziewczyny.
    "On mi pomoże" , pomyślała i dziwne ciepło wlało się również do jej żołądka. Dawno czegoś takiego nie czuła. Właściwie to od czasu gdy straciła rodziców.
    W tym samym czasie Mike próbował rozpalić ogień. Nie szło mu jednak za bardzo. W pośpiechu wziął z domu Kate zapałki, jednak w pobliżu nie było niczego czym dałoby się podtrzymać ogień. W końcu jednak znalazł trochę uschniętej trawy i liści. Ułożył z nich stos i podpalił. Siano szybko zajęło się ogniem.
    Katlin spokojnie wstała i podeszła do Mike. Nie odezwała się do niego. Usiadła za to i zaczęła przyglądać się ogniu. I nagle stało się coś dziwnego. Płomienie wystrzeliły wysoko w górę. Mike odskoczył szybko od ogniska, jednak Kate zamyśliła się i tego nie zrobiła. Fala ciepła ogarnęła jej ciało. Dziewczyna w przebłysku instynktu rzuciła się do tyłu. Zdążyła jeszcze zauważyć, że ogień nie jest tak gorący, jak się tego spodziewała. Upadła na chłodną ziemię.
    Mike szybko podbiegł do leżącej bez ruchu dziewczyny. Ta powoli podniosła się z ziemi i obejrzała się zdezorientowana.
    - Co to było?
    - Nie wiem, ale lepiej stąd chodźmy.
    Katlin pokiwała energicznie głową. Mike w minutę spakował wszystko co leżało na ziemi i ruszyli. Katlin co chwilę nerwowo oglądała się za siebie.
    Weszli na wzgórze wznoszące się nad polanąi. I wtedy Kate to zobaczyła. Wznosiła się nad lasem kilkadziesiąt metrów od nich.
    Twierdza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Bardzo proszę nie pisać obraźliwych komentarzy. Przypominam, że komentować może każdy - nawet anonimowi goście mojego bloga.
Za wszystkie komentarze dziękuje ♥

Witaj

Moją pasją jest pisanie opowiadań fantastycznych. To pomaga mi ulotnić się w moje własne miejsce, do świata w którym jestem inna. Lepsza. Nie lubię ludzi, którzy próbują mnie zmieniać i coś mi wmawiają. To wszystko z mojej strony.