środa, 18 września 2013

Rozdział XIII. Twierdza


    Katlin stała przed ogromnymi drzwiami i wpatrywała się w górę. Stojący za nią Mike robił to samo.
    Znajdywali się przed Amriksem. Miastem duchów.
    Katlin wstrzymała oddech. Zrobiło jej się słabo, a myśl, że zaraz będą musieli tam wejść.
    Amriks był ogromny. Jego mur zdobiły różnego koloru i wielkości kamienie. W niektórych miejscach znajdywały się małe klejnoty. Z budynku w niebo wystrzeliwało pięć wież. cztery z nich znajdowały się na obrzeżach miasta, a piąta, największa, na samym jego środku. Każda z wież była zbudowana z innego materiału. Pierwsza była przeźroczysta, tak, że było widać szklane schody prowadzące na sam jej szczyt. Druga była z jakiegoś brązowego kamienia przypominającego zaschłe błoto. Trzecia chowała się za wieżą główną, tak, że było widać jedynie lekką, zieloną poświatę, która od niej biła. Czwarta – według Kate najładniejsza – zbudowana była z niebieskiego kryształu, przypominającego tafle oceanu. Wieża główna nie była niezwykła. Materiał, z jakiego ją zrobiono, nie różnił się niczym od innych zamków, jakie Katlin widziała.
    Przyjaciele stali tak jeszcze przez chwilę. Kate ocknęła się jako pierwsza.
    - Czyli musimy tam wejść? – Spytała z niechęcią.
    Mike tylko wzruszył ramionami. Towarzysze westchnęli i razem pchnęli wrota. Te ustąpiły zadziwiająco łatwo.
    - Chyba jesteśmy. – Powiedziała Kate i przyjrzała się pomieszczeniu. Zadziwił ją jego wygląd. Dziewczyna myśląc o Amriksie wyobrażała sobie ogromny złoty pałac budową przypominający trochę Hogwart (chyba nie muszę tłumaczyć co to). W kilkuset komnatach paliłyby się świecę, podłogi i ściany byłyby z metali szlachetnego. Do tego masa wież i ogromne obronne mury. Natomiast miejsce gdzie się znaleźli nie przypominało wcale tego z jej wyobraźni. Było tutaj bardzo nowocześnie. Podłoga wyłożona była czarno-białymi kafelkami. Na wprost przyjaciół znajdowało się ogromne, panoramiczne okno z widokiem na plaże. Kate bardzo to zdziwiło, ponieważ według niej, tam gdzie były kamienie powinna być ziemie, a tam gdzie morze – las.
    Katlin podeszła do ścian i przejechała po nich ręką. Były szorstkie w dotyku. Nagle dziewczyna poczuła niemiłe ukłucie. Spojrzała na dłoń, z której leciała mała strużka krwi.
    Mike szybko podszedł do przyjaciółki.
    - Coś ci się stało? – Spytał zaniepokojony.
    - Nie, nic. To tylko draśnięcie. – Zapewniła go uspokajająco Kate i szybkim ruchem wytarła dłoń w spodnie.
    Nagle Mike zrobił zdumione oczy. Kate przestraszyła się, że coś mu jest, ale ten podszedł szybko do ściany. Zaczął ją dokładnie badać. W końcu ułamał z niej kawałek kruszcu.
    - Coś tu się nie zgadza. – Powiedział i spojrzał w stronę drzwi. Po tej stronie nie były drewniane i mosiężne ale zrobione z mlecznego szkła. Katlin, jakby czytając jego myśli podeszła do wrót i spróbowała je otworzyć. Daremnie. Po chwili mocowania się z klamką dała sobie spokój.
    - Czemu nie da się ich otworzyć? – Spytała z wyrzutem.
    - To by się nawet zgadzało. – Powiedział Mike bardziej do siebie niż do Kate. – Widzisz ściany? – Spytał dziewczynę. Ta powoli pokiwała głową. – Nie są zrobione ze złota.
    Katlin nie wiedziała do czego chłopak zmierza. Czuła jednak, że to nic dobrego.
    - To piryt. – wyjaśnił Mike. – Złoto głupców.
    - I co z tego, że to nie jest prawdziwe złoto?
    - Pamiętasz jak na zebraniu Wyższych mówili nam o Amriksie?
    Na wspomnienie o Wyższych, Kate coś ścisnęło za żołądek. Mimo to przytaknęła.
    - Po ujawnieniu faktu, że istnieje złote miasto, zaczęli tu przybywać turyści ze wszystkich stron świata. A kiedy dowiadywali się, że to nie jest prawdziwe złoto, było już za późno na ucieczkę. – Mówiąc to ruchem głowy wskazał drzwi.
    - A więc chcesz powiedzieć, że nie możemy stąd wyjść. – Spytała przestraszona Katlin, po czym podeszła do okna.
    - Nie! – Krzyknął za nią Mike. – Słuchaj, ten zamek zamieszkują istoty czasu. Mogły tu wszędzie porozstawiać pułapki. Możliwe, że to okno prowadzi do jakiegoś odległego miejsca na ziemi, a może i do równoległego wszechświata. Nie wiadomo co może się stać jeżeli je zbijesz.
    Kate szybko odskoczyła od okna. W tym samym czasie przed szybą zatrzymała się jakaś postać.
    Była to dziewczyna. Miała na sobie sięgającą do kolan zwiewną sukienkę koloru turkusowego, która idealnie pasowała do barwy morza. Dziewczyna miała blond włosy, które pod wpływem słońca niemal świeciły. Obrazu dopełniały błękitne oczy, które – choć rozmarzone – miały błysk inteligencji. Jednak teraz wyraz ten ustąpił miejsca zdziwieniu, które po sekundzie stało się strachem. Dziewczyna szybko cofnęła się, w wyniku czego upadła na kamienie. Przetarła oczy, po czym wstała i uciekła.
    - Ona nas zauważyła? – Spytała ze zdziwieniem Kate. – Ale jak?
    - Nie wiem, ale lepiej stąd chodźmy zanim zobaczy nas ktoś jeszcze. – Powiedział Mike i poprowadził Katlin do drzwi, których dziewczyna wcześniej nie zauważyła. Właściwie to nie była ona pewna, czy przed chwilą drzwi tam były.
Razem weszli do nowej komnaty. Ich oczom ukazało się pięć drzwi.

________________________

Jak wiecie naprawdę staram się pisać. Jednak mam jeszcze szkołę, zajęcia literackie, oraz piszę dla samej siebie.
W kwestii dodawania postów nic się nie zmieniło i będę je dodawała w plus minus tydzień.
Zapraszam również na mojego drugiego bloga.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Bardzo proszę nie pisać obraźliwych komentarzy. Przypominam, że komentować może każdy - nawet anonimowi goście mojego bloga.
Za wszystkie komentarze dziękuje ♥

Witaj

Moją pasją jest pisanie opowiadań fantastycznych. To pomaga mi ulotnić się w moje własne miejsce, do świata w którym jestem inna. Lepsza. Nie lubię ludzi, którzy próbują mnie zmieniać i coś mi wmawiają. To wszystko z mojej strony.