wtorek, 15 października 2013

Mgielna Dama

Nie mam czasu na pisanie rozdziałów, więc postanowiłam udostępnić wam fragment (na razie fragment) opowiadania, które w zeszłym roku zdobyło wyróżnienie, na tle 800 prac wysłanych do Pacanowa :-) Oto one.

--------------------------------------------------



Był sobotni ranek. Na dworze panowała głucha, a czasami aż niepokojąca cisza. Tylko raz po raz przerywał ją warkot przejeżdżającego samochodu. Słońce nieśmiało przeświecało przez puchowe chmurki unoszące się na niebie. Lekki wietrzyk, falował leniwie liśćmi drzew. W małym domku na przedmieściach spała smacznie dwunastoletnia dziewczynka. Na jej twarzy malował się błogi uśmiech… Lecz nagle ciszę przerwał ostry pisk. Przypominał nieco syrenę policyjną, ale był o wiele głośniejszy. Zaraz potem nastąpił huk. Błysnęło oślepiającym światłem, a w powietrze uniósł się ostry zapach dymu. I wtedy… wszystko ucichło tak nagle jak się zaczęło. Znów zapanowało milczenie.

* * *   

Sara podskoczyła na łóżku. Była chwilowo zdezorientowana, nie wiedziała co wytrąciło ją ze spokojnego snu, który widniał jej nadal przed oczami. Jakaś mglista postać wzięła ją za rękę i uniosła w górę, tak lekko, jakby ona sama była tylko ziarenkiem piasku. Nie widziała twarzy postaci, ale była niemal pewna, że to kobieta. Z czasem jak wznosiły się razem ku chmurom postać jaśniała. Kiedy światło osiągnęło moc słońca, Sara… Obudziła się. Usiadła na łóżku starając przypomnieć sobie co ją do tego doprowadziło. Ale z myślami tak czasem bywa, że im bardziej staramy je sobie przypomnieć, tym bardziej  zapominamy. Tak stało się również w tym przypadku. Po pewnym czasie dziewczynka chciała sprawdzić, która godzina, lecz to co zobaczyła, zdziwiło ją. Budzik był spalony i ulatywał z niego śmierdzący dym. Dziewczynka westchnęła. Wzięła budzik do ręki, wyrzuciła do kosza na śmieci stojącego obok biurka i poszła się ubrać.
Kiedy po dziesięciu minutach zeszła do kuchni miała na sobie kolorowy T-shirt, jeansową kurteczkę i spodnie oraz firmowe adidasy. Natomiast swoje długie, czarne włosy spięła w kucyka, który kiwał się z każdym jej krokiem. Mogła wreszcie odczytać godzinę z zegara wiszącego nad sześcioosobowym stołem. Była godzina wpół do siódmej. Do upragnionej wycieczki szkolnej zostało jeszcze pół godziny. Całą klasą mieli dzisiaj odwiedzić rezerwat przyrody. Może nie byłoby w tym nic interesującego, ale dla dziewczynki, która niemal nigdy nie była w lesie, ponieważ jej matka była zbyt przewrażliwiona, by jej na to pozwolić, było to coś zupełnie nowego i nieznanego. Już słyszała świergot tysiąca ptaków i szum drzew, już czuła zapach mchu i paproci, już widziała rozciągającą się po horyzont zieloną puszcze…
Z rozmarzenia wyrwała ją matka.
-Saro co ty tu robisz?! Za dziesięć minut masz być przed szkołą! –Krzyknęła.
Sara skamieniała i spojrzała na zegar. Racja było za dziesięć siódma. Dziewczynka chwyciła przygotowaną już wcześniej torbę i wybiegła. Mama zdążyła tylko za nią krzyknąć:
-Na pewno nie zapomniałaś sprayu na komary?!
Lecz Sara już tego nie dosłyszała… Była w drodze po przygodę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Bardzo proszę nie pisać obraźliwych komentarzy. Przypominam, że komentować może każdy - nawet anonimowi goście mojego bloga.
Za wszystkie komentarze dziękuje ♥

Witaj

Moją pasją jest pisanie opowiadań fantastycznych. To pomaga mi ulotnić się w moje własne miejsce, do świata w którym jestem inna. Lepsza. Nie lubię ludzi, którzy próbują mnie zmieniać i coś mi wmawiają. To wszystko z mojej strony.