sobota, 19 października 2013

Mgielna dama cz.2


* * *  

Dziewczyna wbiegła na plac przed szkołą akurat w momencie, gdy podjeżdżał autokar, którym mieli udać się do rezerwatu. Kiedy była już prawie u celu, ktoś podłożył jej nogę. Biedna dziewczyna straciła równowagę i upadła. Spróbowała wstać, lecz gdy to zrobiła, poczuła ostry ból w kostce. Nie wytrzymała i znów runęła na ziemię. Nagle ktoś chwycił ją za ręce i pomógł jej wstać. Podniosła twarz i zobaczyła Juliet, swoją najlepszą przyjaciółkę.
Juliet, tak naprawdę nazywała się Julia, ale jej angielskie korzenie oraz zamiłowanie do tego kraju i języka zmusiły ją do zmiany imienia.
Kiedy Sara stanęła prawie o własnych siłach usłyszała za sobą szyderczy śmiech. Odwróciła się na pięcie i spostrzegła Adriana. Był to wysoki ciemnowłosy chłopak z jej klasy. Nikt go nie lubił od czasu, gdy przeniósł się do ich szkoły. I choć od tego wydarzenia minęło już pół roku, nie znalazł sobie żadnych kolegów. Wiele razy groziło mu wylanie ze szkoły, co nie nastąpiło pewnie za sprawą jego bardzo wpływowego ojca. Sara nie zwróciła na niego uwagi, wiedziała, że jest jedną z osób, najbardziej przez niego nielubianą. Z wielką powagą pokuśtykała do autokaru.                                                                                                                                                                        
Kostka nie była zapewne skręcona, bo po jakimś czasie czuła się już lepiej. Autokar powoli ruszył z postoju. Sarę ogarnęła nagle wielka senność.

* * *  

Do rezerwatu dojechali około południa. Słońce zaczęło grzać niemiłosiernie, więc wszyscy ucieszyli się, gdy mogli schronić się w cieniu leśnych drzew. Sara układała po drodze plan zemsty na Adrianie. Wpadła już na genialny i klasyczny pomysł.                                                                                                                                                   
Nagle do wycieczki zbliżył się wysoki jasnowłosy mężczyzna około trzydziestki.
-Witam, nazywam się Mateusz Grzybny i jestem waszym przewodnikiem – Przedstawił się nieznajomy. –Dzisiaj oprowadzę was po naszym pięknym rezerwacie. Tylko jedno krótkie upomnienie. Prosimy nie wychodzić poza ścieżkę… -Tu zaczął wymieniać wiele zasad bezpieczeństwa, których i tak nikt nie był w stanie spamiętać.
Sara go jednak nie słuchała. Myślami już widziała poirytowaną minę kolegi.
Po powtórzeniu przez przewodnika wszystkich punktów regulaminu, wycieczka nareszcie ruszyła ścieżką, w głąb lasu. Dziewczynka zapomniała już, że miała napawać się zielenią i szumem drzew. Szła w środku grupy, więc przy pierwszym zakręcie ukryła się potajemnie w krzakach. Wyciągnęła coś z kieszeni i położyła to na chodniku. Nadszedł Adrian. Już miał ominąć kryjówkę Sary, gdy coś przykuło jego uwagę. Na ziemi leżał dwudziestozłotowy banknot. Sięgnął po niego nie wiedząc, że dziewczyna tylko na to czeka. Kiedy już miał pochwycić pieniądz, ten nagle uniósł się w powietrze i odleciał kawałek dalej. Chłopak nieświadomy podstępu zszedł z drogi i pobiegł za nim. I takim oto sposobem razem z Sarą znaleźli się na leśnej polanie. Wtedy banknot opadł i już nie poruszył się.. Adrian gotował się do skoku na niego. Skoczył i… znalazł się na ziemi, bo właśnie w tym momencie dziewczynka pociągnęła za linkę dowiązaną do pieniądza. Sara zachichotała. Adrian wstał i podszedł do jej kryjówki.
-Co ty tutaj robisz? - Zapytał z nieudawanym zdziwieniem.
-To kara!                                                                                                                                                           
-Za co?
-To już nie pamiętasz? –Odpowiedziała ze złością Sara i ruszyła w stronę pola.
-Zaczekaj! –Adrian podbiegł do niej.
-Ja ci podstawiłem nogę bo… bo chciałem do ciebie zagadać tylko nie wiedziałem jak…  
-Mówiąc to zaczerwienił się.
-Chciałeś pokazać jak bardzo mnie lubisz, skręcając mi kostkę?!
-Ja wiem może teraz to brzmi trochę głupio ale… tak.
-Ok. O tym porozmawiamy później ale… gdzie my jesteśmy?
-Nie wiem. Masz komórkę? –Zapytał Adrian. Sara przytaknęła i wyjęła telefon. Po chwili jednak zobaczyła, że nie ma zasięgu. Dziewczyna ruszyła przed siebie próbując go znaleźć, lecz nagle Adrian złapał ją za rękę                                                                                                                               
-Zaczekaj. –Pociągnął nosem. –Czujesz? Coś pachnie dymem. – I nie czekając na koleżankę poszedł za zapachem. Po minucie marszu wyszli w pole. To co zobaczyli zmroziło im krew w żyłach. Pośrodku pola leżał dziwny obiekt. Dzieci stanęły jak zahipnotyzowane, a potem powoli zaczęły iść w kierunku statku. Nagle Adrian ocknął się.
-Co my robimy?! Ukryjmy się!
Sara szła jednak dalej aż w końcu znikła we wnętrzu pojazdu. Adrian nie czekając na nic pobiegł za nią. Kiedy wszedł do środka dziewczyny nie było. Za to na końcu pomieszczenia stała mała iskrząca się kopuła, która przykuła wzrok Adriana. Nagle nie panując nad własnym ciałem zaczął kroczyć ku niej. Nie wiedział co robi. Wpadł w trans. Kiedy znalazł się w środku, stracił grunt pod nogami. Nagle spadł w otchłań.


_____________________

Zapraszam do komentowania, oraz TUTAJ

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Bardzo proszę nie pisać obraźliwych komentarzy. Przypominam, że komentować może każdy - nawet anonimowi goście mojego bloga.
Za wszystkie komentarze dziękuje ♥

Witaj

Moją pasją jest pisanie opowiadań fantastycznych. To pomaga mi ulotnić się w moje własne miejsce, do świata w którym jestem inna. Lepsza. Nie lubię ludzi, którzy próbują mnie zmieniać i coś mi wmawiają. To wszystko z mojej strony.