* * *
Dziewczyna
wbiegła na plac przed szkołą akurat w momencie, gdy podjeżdżał autokar, którym
mieli udać się do rezerwatu. Kiedy była już prawie u celu, ktoś podłożył jej nogę.
Biedna dziewczyna straciła równowagę i upadła. Spróbowała wstać, lecz gdy to
zrobiła, poczuła ostry ból w kostce. Nie wytrzymała i znów runęła na ziemię.
Nagle ktoś chwycił ją za ręce i pomógł jej wstać. Podniosła twarz i zobaczyła Juliet,
swoją najlepszą przyjaciółkę.
Juliet,
tak naprawdę nazywała się Julia, ale jej angielskie korzenie oraz zamiłowanie
do tego kraju i języka zmusiły ją do zmiany imienia.
Kiedy
Sara stanęła prawie o własnych siłach usłyszała za sobą szyderczy śmiech.
Odwróciła się na pięcie i spostrzegła Adriana. Był to wysoki ciemnowłosy
chłopak z jej klasy. Nikt go nie lubił od czasu, gdy przeniósł się do ich
szkoły. I choć od tego wydarzenia minęło już pół roku, nie znalazł sobie
żadnych kolegów. Wiele razy groziło mu wylanie ze szkoły, co nie nastąpiło
pewnie za sprawą jego bardzo wpływowego ojca. Sara nie zwróciła na niego uwagi,
wiedziała, że jest jedną z osób, najbardziej przez niego nielubianą. Z wielką
powagą pokuśtykała do autokaru.
Kostka
nie była zapewne skręcona, bo po jakimś czasie czuła się już lepiej. Autokar
powoli ruszył z postoju. Sarę ogarnęła nagle wielka senność.
* * *
Do
rezerwatu dojechali około południa. Słońce zaczęło grzać niemiłosiernie, więc
wszyscy ucieszyli się, gdy mogli schronić się w cieniu leśnych drzew. Sara układała
po drodze plan zemsty na Adrianie. Wpadła już na genialny i klasyczny pomysł.
Nagle
do wycieczki zbliżył się wysoki jasnowłosy mężczyzna około trzydziestki.
-Witam,
nazywam się Mateusz Grzybny i jestem waszym przewodnikiem – Przedstawił się
nieznajomy. –Dzisiaj oprowadzę was po naszym pięknym rezerwacie. Tylko jedno
krótkie upomnienie. Prosimy nie wychodzić poza ścieżkę… -Tu zaczął wymieniać
wiele zasad bezpieczeństwa, których i tak nikt nie był w stanie spamiętać.
Sara go jednak nie
słuchała. Myślami już widziała poirytowaną minę kolegi.
Po
powtórzeniu przez przewodnika wszystkich punktów regulaminu, wycieczka
nareszcie ruszyła ścieżką, w głąb lasu. Dziewczynka zapomniała już, że miała
napawać się zielenią i szumem drzew. Szła w środku grupy, więc przy pierwszym
zakręcie ukryła się potajemnie w krzakach. Wyciągnęła coś z kieszeni i położyła
to na chodniku. Nadszedł Adrian. Już miał ominąć kryjówkę Sary, gdy coś
przykuło jego uwagę. Na ziemi leżał dwudziestozłotowy banknot. Sięgnął po niego
nie wiedząc, że dziewczyna tylko na to czeka. Kiedy już miał pochwycić pieniądz,
ten nagle uniósł się w powietrze i odleciał kawałek dalej. Chłopak nieświadomy
podstępu zszedł z drogi i pobiegł za nim. I takim oto sposobem razem z Sarą
znaleźli się na leśnej polanie. Wtedy banknot opadł i już nie poruszył się..
Adrian gotował się do skoku na niego. Skoczył i… znalazł się na ziemi, bo
właśnie w tym momencie dziewczynka pociągnęła za linkę dowiązaną do pieniądza.
Sara zachichotała. Adrian wstał i podszedł do jej kryjówki.
-Co
ty tutaj robisz? - Zapytał z nieudawanym zdziwieniem.
-To
kara!
-Za
co?
-To
już nie pamiętasz? –Odpowiedziała ze złością Sara i ruszyła w stronę pola.
-Zaczekaj!
–Adrian podbiegł do niej.
-Ja
ci podstawiłem nogę bo… bo chciałem do ciebie zagadać tylko nie wiedziałem jak…
-Mówiąc to zaczerwienił
się.
-Chciałeś
pokazać jak bardzo mnie lubisz, skręcając mi kostkę?!
-Ja
wiem może teraz to brzmi trochę głupio ale… tak.
-Ok.
O tym porozmawiamy później ale… gdzie my jesteśmy?
-Nie
wiem. Masz komórkę? –Zapytał Adrian. Sara przytaknęła i wyjęła telefon. Po
chwili jednak zobaczyła, że nie ma zasięgu. Dziewczyna ruszyła przed siebie próbując
go znaleźć, lecz nagle Adrian złapał ją za rękę
-Zaczekaj.
–Pociągnął nosem. –Czujesz? Coś pachnie dymem. – I nie czekając na koleżankę poszedł
za zapachem. Po minucie marszu wyszli w pole. To co zobaczyli zmroziło im krew
w żyłach. Pośrodku pola leżał dziwny obiekt. Dzieci stanęły jak
zahipnotyzowane, a potem powoli zaczęły iść w kierunku statku. Nagle Adrian
ocknął się.
-Co
my robimy?! Ukryjmy się!
Sara szła jednak dalej aż
w końcu znikła we wnętrzu pojazdu. Adrian nie czekając na nic pobiegł za nią.
Kiedy wszedł do środka dziewczyny nie było. Za to na końcu pomieszczenia stała
mała iskrząca się kopuła, która przykuła wzrok Adriana. Nagle nie panując nad
własnym ciałem zaczął kroczyć ku niej. Nie wiedział co robi. Wpadł w trans.
Kiedy znalazł się w środku, stracił grunt pod nogami. Nagle spadł w otchłań.
_____________________
Zapraszam do komentowania, oraz TUTAJ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Bardzo proszę nie pisać obraźliwych komentarzy. Przypominam, że komentować może każdy - nawet anonimowi goście mojego bloga.
Za wszystkie komentarze dziękuje ♥