_____________________________________
Katlin wstała z
łóżka i zaczęła wsłuchiwać się w pukanie. Było ono głębokie, za sprawą jej
grubych, dębowych drzwi. Serce dziewczyny biło jak oszalałe, kiedy powolnym
ruchem, nie chcąc wydawać ani jednego dźwięku, otwierała wrota. Kiedy zobaczyła,
kto stoi w progu jej gardło ścisnęło. To samo spojrzenie wpatrzone w jej twarz
z nikłą nadzieją. Ten sam lekki uśmiech w kącikach ust.
Kate dopiero teraz
zorientowała się jak długo na niego czekała. Jak mógł nie przyjść, gdy ona biła
się ze swoimi myślami? W pierwszym odruchu chciała rzucić mu się w ramiona, ale
się powstrzymała. Patrzyła tylko na niego w milczeniu nie chcąc pisnąć ani
słowa, by nie zepsuć nastroju tej podniosłej chwili.
Mike. A więc żyje.
Katlin dopiero
wtedy otrząsnęła się z szoku, lecz nadal trzymała w sobie falę pytań cisnących
się jej na usta.
- Cześć –
powiedział Mike takim tonem, jakby byli z Kate dobrymi przyjaciółmi, którzy nie
widzieli się od lat.
- Wejdź i rozgość się
– Dziewczyna spróbowała przerwać ciszę, która nastąpiła.
Kiedy w końcu
oboje usiedli przy stole, Katlin odważyła się zadać pierwsze pytanie.
- Mogę wiedzieć
jak mnie znalazłeś? Śledziłeś mnie?
- Oczywiście, że
nie – od razu zaoponował Mike.
- Przyczepiłeś mi
nadajnik? – Pytała z naciskiem Kate.
- Też nie… ja po
prostu… wiedziałem, że tutaj będziesz…
- Ale skąd?! –
wybuchła nagle Katlin. Wiedziała, że chłopak coś przed nią ukrywa, tylko
jeszcze nie wiedziała, co. – Skąd wiedziałeś, że będę akurat tutaj?
Mike zrobił nerwowy
ruch ręką i ukradkiem chwycił kieszeń swojego płaszcza.
- Co tam masz? – Spytała,
Katlin powoli uspokajając się.
Młodzieniec
niepewnym ruchem włożył rękę do kieszeni i wyjął z niej mały wisiorek w
kształcie kryształu na skórzanym rzemyku.
- To jest
Ompilium. Kryształ czasu.
Katlin na chwilę
zamarła i wpatrywała się w błękitny kamień, z którego emanowała delikatna fala
spokoju i ukojenia.
- Pomaga cofać się
w czasie? – Spytała, gdy w końcu wróciła na ziemię.
- Tak, ale nie
pomaga go zmieniać. Kiedy cofasz się za jego pomocą jesteś duchem. Istotą
niematerialną. Nie możesz niczego zrobić, ani NICZEMU ZAPOBIEC – odpowiedział,
patrząc na Kate.
- Czyli jednak
mnie śledziłeś? – Wywnioskował dziewczyna
- Nie do końca. –
bronił się Mike – w połowie drogi zgubiłem się i musiałem przeszukać całą
okolicę. – Chłopak na chwile się zamyślił, po czym jakby sobie o czymś
przypomniał. – Masz rodzeństwo?
- Nie –
odpowiedziała Katlin. Nie wiedziała, czemu, ale pytanie to wywołało u niej
dziwny niepokój. – Dlaczego to pytasz?
- Nic, nic… -
odpowiedział jej Mike wyraźnie zbity z tropu.
- To, co teraz
mamy robić? – Spytała, Kate łamiącym się głosem. – Co mam zrobić, aby odzyskać
rodziców?
- Też się nad tym
zastanawiam. Może…
- Może, co? –
spytała w nadzieją w głosie Katlin.
- Może powinniśmy
odszukać tą księgę?
- A wiesz, chociaż
gdzie jej szukać?
- Tak, w Amriksie,
ale to legenda…
- Wiesz coś o tym?
– spytała zaciekawiona Kate.
- Amriks według
niektórych podań był średniowiecznym miastem. Było ono piękne, miało brukowane
ulice i wspaniałe ozdobne budynki. Domy były ze złota i srebra. Woda zawsze
była czysta, ziemia żyzna a pola urodziwe.
- I co się potem
stało?
- Kiedy wieść o
złotym mieście rozeszła się, zaczęli napływać do niego ludzie. Rabowali budynki
i robili inne dużo gorsze rzeczy. Kiedy w końcu umarli, ich dusze nie mogły zaznać
spokoju, więc powróciły do Amriksu i strzegą go do dzisiaj.
Katlin wstała i
zaczęła chodzić po pokoju. Nagle jednak zatrzymała się.
- Widziałeś? –
spytała zaniepokojona Mika.
- A co?
- Nic, nic, tylko
wydawało mi się, że coś przesunęło się za oknem.
- To na pewno
tylko złudzenie. – odpowiedział chłopak, jednak już mniej pewnym głosem.
- Pewnie tak… to,
co?
-, Jak co? –
spytał nie rozumiejąc Mike.
- Idziemy szukać
księgi? – spytała zniecierpliwiona Kate.
- A mamy inne
wyjście?
Katlin właśnie
chciała coś powiedzieć, ale przerwał jej pisk. Był tak ogłuszający, że
dziewczyna ledwo nie upadła na podłogę. Z trudem utrzymując równowagę ruszyła w
stronę Mike. Jednak ten stał jak zahipnotyzowany, w ogóle się nie ruszał.
Nagle pisk ucichł.
Kate podbiegła do Mika, aby ten przypadkowo nie osunął się na podłogę.
- Co to było? –
spytała przestraszona nie na żarty dziewczyna.
- Słuchaj ty na
pewno nie masz siostry, ani brata.
- Już ci mówiłam,
że nie mam. A co?
- Nie chciałem ci
mówić, żeby cię nie niepokoić, ale… kiedy stałem przed twoim domem zobaczyłem
na ziemi małe odciski stóp.
Kate poczuła, jak
krew odpływa jej od twarzy.
- Ale to nie
wszystko… - powiedział Mike zdenerwowanym tonem. – Kiedy pukałem do domu, jakaś
biała postać pojawiła się w oknie. Dosłownie na chwilę. Myślałem, że to ty, ale
kilka sekund później otworzyłaś mi drzwi, więc nie mogłaś tak szybko zejść
prawda?
Katlin zachwiała
się. Serce stanęło jej ze strachu, a dłonie stały się zimne, jak lód. Nagle z
góry dało się słyszeć odgłos, jakby woda kapiąca na podłogę. Następnie coś
skrzypnęło i wydało całą serie pisków.
Ktoś chodził po
schodach.
________________________________________
Fragment o Złotym mieście miał nam pokazać, że mając coś drogocennego, mamy się z tego cieszyć, a nie rozgłaszać to w kóło, bo w końcu znajdzie się ktoś, kto będzie nam chciał to odebrać.
Dawno mnie tu nie było ale pierwszą rzeczą, która rzuciła mi się w oczy było to, że się rozwijasz! GRATULUJE <3 Czekam na kolejny :-D
OdpowiedzUsuń