Kate nie wiedziała, czy ten wyraźny świat był lepszy od tamtego poprzedniego, w którym wszystko było puste, lecz równie niebezpieczne i w którym wszystko mogło przyjmować najróżniejsze kształty i przeistaczać się w coś innego. Czy to nie tamten świat powinien istnieć...
Katlin otworzyła oczy. Ból głowy ustąpił. Plamy przed oczyma zniknęły. Dopiero po kilku sekundach Dziewczyna zorientowała się, że śniła. Sen nie był jednak dobry. Był to bardziej koszmar.
Dopiero po chwili Kate przypomniała sobie co się stało. I znowu ból brzucha przejął kontrole nad jej ciałem. Znowu leżała na twardej posadce niezdolna wykonać żądnego ruchu. Kiedy ból ustał dziewczyna powoli podniosła się z ziemi. Świat nadal wirował jej przed oczami, ale już nie tak mocno jak przed chwilą. Kiedy jednak udało jej się stanąć równo na nogi znowu zachwiała się i o mało by się przewróciła gdyby ktoś nie pochwycił jej w ostatniej chwili. Dziewczyna szybko odwróciła głowę i ujrzała Mika.
Chłopak był spokojny i opanowany, nie chwiał się i nie przewracał z każdym krokiem, jednak Kate zauważyła, że coś z nim jest nie tak. Twarz Mika była blada i nawet trochę jakby zielona. Worki pod oczami sprawiały, że zdawała się również strasznie wychudzona. Oczy były zamglone i trochę jakby nieobecne. Włosy stały się matowe i straciły połysk.
- Co ci się stało? - Spytała Katlin bardzo zaniepokojona.
- To nic takiego... - Odpowiedział chłopak słabym, zachrypniętym głosem. - Lepiej zajmij się sobą. - Nie powiedział tego arogancko, tylko ze współczuciem. Kate nie wiedziała dlaczego, ale przeszły ją ciarki po plecach. Wzięła małe lusterko, które podał jej Mike i o mało co nie krzyknęła kiedy zobaczyła jak wygląda. Włosy miała rozczochrane, jakby jakiś ptak uwił sobie tam gniazdo. Była jeszcze bladsza niż Mike a wielkie worki pod oczami nadawały jej upiorny wygląd. Usta dziewczyny były spierzchnięte i popękane, jakby nie piła od kilku dni.
Od swojego widoku Kate znowu zaczęło się kręcić w głowie. Usiadła na kanapę i spróbowała skupić myśli, jednak te, były sypkie jak piasek, niedopasowane do siebie, małe, szybkie, uciekały jej przez uszy i oczy.
W końcu Katlin rozejrzała się po swoim domku. Wyglądał dokładnie tak jak przed spotkaniem z jej rodzicami. Nie było dziury w ścianie, a drzwi były całe.
"A może mi się to przyśniło" myślała. "Może wcale nie widziałam swoich rodziców. Przecież są sny, które pamięta się doskonale, ale podczas nich nie wie się, że się śni."
Jej rozmyślania przerwał Mike.
- Nie zdawało ci się. Też ich widziałem. Może trochę bardziej zamglonych niż moje siostry ale widziałem.
- A wiesz co oni tam robili? - Spytała Kate z nową nadzieją.
- Nie mam bladego pojęcia.
- Przecież musi być coś co ich łączy. Nie znaleźli się tam przecież przypadkowo. - Myślała na głos Kate.
- Może to my ich łączymy - Powiedział Mike po czym od razu się zarumienił.
Katlin udała, że tego nie zauważyła i rozmyślała dalej.
- To możliwe, ale co z tym chłopcem. Ty go chyba nie znałeś.
- Z jakim chłopcem? Ja żadnego nie widziałem.
Kate nagle zrobiło się zimno na karku.
- Przecież stał tam, obok mnie. To jego odciągnęli na bok moi rodzice kiedy znikaliśmy.
- O czym ty mówisz? Twoi rodzice nikogo nie odciągali na bok. Moje siostry też nie. Wszyscy uśmiechali się do nas i machali nam, wołając, że zobaczymy się wkrótce. Kate wszystko w porządku? - Zapytał zaniepokojony Mike kiedy zobaczył, że Katlin blednie jeszcze bardziej i powoli osuwa się na kanapę.
- Może... może mi się zdawało... - powiedziała słabym głosem, choć wiedziała, że okłamuje samą siebie.
- Ok. - Powiedział Mike choć trochę niepewnym głosem.
- Słuchaj... Może mi powiesz co się stało z twoimi siostrami... ?
Na chwilę zapanowała cisza. Katlin myślała już, że nic z tego ale Mike nagle się odezwał.
- To było kilka lat temu. Moi rodzice również należeli wtedy do rady wyższych. Testowali nowy projekt o nazwie Libus (liber - książka, tempus - czas. łacina) Wtedy nie wiedziałem jeszcze co to jest. Co noc zamiast zajmować się mną i moimi siostrami siadali i studiowali jakiejś mapy i dzienniki. Pewnego dnia zdarzył się wypadek. Kiedy pływali motorówką z Marią, Nelą i Sabriną nagle coś stało się z silnikiem. Nastąpiło jakieś przegrzanie, czy coś w tym stylu. Był wybuch. Na początku sądzono, że nie ma to żadnego związku z Libusem. Jednak po jakimś czasie okazało się, że jedna z moich sióstr rysowała coś w dzienniku, który był głównym obiektem eksperymentu. Dziennik zaginął. Do dziś nie wiadomo, co w nim było.
Nagle Kate coś sobie przypomniała, coś na co wcześniej nie zwróciła uwagi. Podczas czytania pamiętnika, tego samego dnia co zniknęli jaj rodzice, dziewczyna widziała na jednej kartce mały rysunek. Przedstawiał on potwora. Nie był to jednak taki potwór jak w filmach dla dzieci, czy horrorach. Był on jakiś niezwykły. Nieziemski. Jednak na pewno nie mógł być narysowany ręką dziecka. Była to jedyna ilustracja w dzienniku jednak Kate na śmierć o niej zapomniała. Przypomniała sobie jeszcze jedną rzecz. Pod obrazkiem znajdował się napis. Litery, z tórych się składał były koślawe i bardzo trudno było je odczytać. Napis głosił:
"Jedyne, czego się bój, to strachu"